Leżałam
właśnie na łóżku czytając książkę, kiedy usłyszałam dźwięk przychodzącej
wiadomości. Niechętnie ruszyłam się z wygodnej pozycji, i zerknęłam na
wyświetlacz telefonu. Spencer. ‘Przyjdź, błagam.’. Zastanawiałam się, czego
mogła chcieć. Było już wpół do jedenastej, więc musiało być to coś ważnego, w
innym wypadku dziewczyna poczekałaby do rana. Była jednak moją przyjaciółką (i
zżerała mnie ciekawość), dlatego szybko założyłam bluzę i zeszłam na dół. Byłam
pewna, że mama już śpi, więc nawet nie zawracałam sobie głowy cichym stąpaniem.
Włożyłam stopy w buty, i chciałam już wychodzić, kiedy usłyszałam głos z
salonu:
- Abbey, wybierasz się gdzieś?
- Yy, mogę iść do Spence? To coś
naprawdę pilnego.
- Pewnie, tylko weź klucze i
uważaj na siebie. Nie zapomnij o gazie pieprzowym.
- Dzięki mamo, ale wbrew pozorom
to bardzo spokojna dzielnica. Kij baseballowy wystarczy. Nie wiem czy wrócę na
noc, jakby co, będę nocowała tam. Idę, papa. – powiedziałam i wyszłam. Od domu
mojej przyjaciółki dzieliło mnie zaledwie kilka przecznic, i zwykle pokonywałam
tą drogę w kilka minut. Po chwili stałam pod jej drzwiami. Zapukałam. Po kilku
sekundach stanęłam w drzwiach oko z oko z czymś co przypominało małego,
rozczochranego stworka z rozmazanym makijażem. A, to była jednak Spencer. Po
przekroczeniu progu, od razu wzięłam ją w ramiona. Wiedziałam, że tego
potrzebuje. Przez dłuższą chwilę, po prostu tak stałyśmy, nie robiąc nic. To ja
przerwałam uścisk, i powiedziałam, żeby udała się na górę, a ja zaraz do niej
dołączę. Dziewczyna bez słowa posłusznie wykonała moje polecenie. Ja natomiast
udałam się do kuchni, i wstawiłam wodę na herbatę. Czułam się tutaj, jakby był
to mój drugi dom, więc nie miałam problemu ze znalezieniem niczego. Po chwili usłyszałam
gwizdek czajnika. Wyjęłam z szafki ulubiony kubek mojej przyjaciółki, oraz
drugi dla siebie, wsypałam do nich herbatę, po czym zalałam ją wrzątkiem.
Dosypałam do nich cukier, a następnie wzięłam je i poszłam na górę. Zastałam
Spencer w jej pokoju, skuloną na łóżku. Postawiłam kubki na szafce i usiadłam
koło dziewczyny.
- Co się stało kochanie?
Cisza. Najpierw błaga mnie żebym
tu przyszła, a teraz nie raczy mi nawet powiedzieć co się stało? Dzisiaj jej to
wybaczę. Znałam ją, i wiedziałam, że prędzej czy później dowiem się, co się stało.
Jak się okazało miałam rację (który to już raz?), i po chwili Spencer się
odezwała, a raczej zaszlochała:
- No bo… Chodzi o… O Tony’ego. –
powiedziała dziewczyna spazmatycznie oddychając.
- Spokojnie. Masz, napij się. –
podałam jej kubek z gorącą herbatą. Gdy Spence się uspokoiła, postanowiła
ponownie podjąć temat:
- No bo.. Abbey, on mnie
zdradza. To znaczy, ja nie jestem do końca pewna… Ale wydaję mi się, że
widziałam go z Katy. I… I on nie odpisuje na moje SMS’y. I nie odbiera. No co
ja mam teraz myśleć? A było tak pięknie… - dokończyła swój wywód dziewczyna i
zalała się łzami. Nie dałam po sobie tego poznać, ale w duchu nie mogłam
powstrzymać się od śmiechu. Biedna Spencer, zawsze trafia na tych
niewłaściwych. Pomijając to, że nie jest nawet pewna, czy widziała go z inną.
Wielkie halo z powodu domniemanej ‘zdrady’? Dla mnie, singielki z długoletnim
stażem, nie mieściło się to w głowie. Pewnie zmieniłabym zdanie, gdybym była w
związku, lecz na razie uważałam, że Spence przesadza. ‘Nie wiesz jak to jest’,
powtarzała. Cieszyłam się jednak, że nic naprawdę poważnego się nie stało.
Pomimo, że nie przepadałam za chłopakiem mojej przyjaciółki, spróbowałam
uspokoić nieco rozemocjonowaną dziewczynę, i stanęłam w jego ‘obronie’:
- Spencer, no, już, uspokój się.
Porozmawiajmy na spokojnie. Masz w ogóle jakieś dowody na jego zdradę? Może
tylko ci się zdawało, może to nie był on?
- Szłam sobie ze szkoły, i
zobaczyłam jakiegoś chłopaka z Katy. On był bardzo podobny do.. To.. Tony’ego.
I potem nie odbierał telefonu… I nie odpisywał. To musi coś znaczyć. On już
mnie nie kocha…
- Oh Spence… Nie płacz. Nie
wiemy jeszcze czy to był on. Na razie czekamy, aż się odezwie dobrze? – w
odpowiedzi dziewczyna pokiwała głową zgadzając się.
Postanowiłam,
że obejrzymy film, i dziewczyna się trochę rozweseli. Niestety trafiłyśmy na
jakiś łzawy romans, co tylko pogorszyło stan Spencer. Dopiero po kilku próbach
znalazłyśmy coś zadowalającego – krwawy horror w stylu ‘Piły’. W połowie seansu
telefon mojej przyjaciółki zawibrował. Dziewczyna rzuciła mi niepewne
spojrzenie, a następnie sięgnęła po telefon. Po jej minie domyśliłam się, że
nadawcą wiadomości był Tony.
- Boję się. A co jeśli ze mną
zrywa? Nie, ja nie jestem w stanie tego zrobić. Dobra, na 3, 4. 3…
- No przeczytaj to do cholery! –
pośpieszyłam przyjaciółkę.
Kiedy dziewczyna wciąż wahała
się, czy odebrać wiadomość, moja cierpliwość się skończyła. Chociaż z reguły
jestem dosyć cierpliwą osobą, wyrwałam jej telefon z dłoni, i przeczytałam tego
nieszczęsnego SMS’a.
‘ Spencer, koteczku, przepraszam, że nie odbierałem telefonu. Byłem na
rodzinnej kolacji, sama rozumiesz. Ale obiecuję, że jutro jest tylko dla Nas.
Kocham Cię laleczko, ciao.’
Serio? Serio?! Chyba żadna
normalna osoba nie dałaby się nabrać na te tanie słowa. Ach tak, nie
zapominajmy o Spencer, która trzymając już komórkę w ręku, teatralnie wzięła
oddech, a następnie spojrzała na jej wyświetlacz. Potem nastąpiła seria
głośnych (wspominałam, że dziewczyna ma NAPRAWDĘ mocne płuca?) pisków, oraz
okrzyków w stylu ‘O BOŻE WIEDZIAŁAM, ŻE MNIE NIE ZDRADZIŁ.’, ‘MATKO ŚWIĘTA CZY
TY TO WIDZIAŁAŚ?!’, ‘MÓJ MISIO, JEST TAKI KOCHANY!’. Gdy się trochę uspokoiła,
rzuciła się na mnie krzycząc:
- Abbey jesteś najlepszą
przyjaciółką na świecie! Dziękuję za wszystko, zawsze wiedziałam, że mogę na
ciebie liczyć!
- Yy, jasne, nie ma za co.
Możesz mnie już puścić? To boli, Spence.
Dziewczyna zrobiła minę w stylu
‘Ups!’ i wypuściła mnie ze swojego uścisku. Następnie jak gdyby nigdy nic
zaczęła wymieniać się SMS’ami z Tony’m.
Pozostawiona
sama sobie, podeszłam do półki z książkami, i wybrałam pierwszą lepszą pozycję.
Skierowałam się w kierunku wielkiego różowego fotela, w którym wygodnie się
usadowiłam, i zaczęłam czytać książkę. Okazała się być dosyć interesującym
romansidłem. Nie wiem, co moja przyjaciółka widziała w tego typu lekturach.
Osobiście wolałam klimaty fantasy, wampiry, wilkołaki i te sprawy. No ale jak
się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Po jakimś czasie zerknęłam na
zegarek. 0.37. Zerknęłam na śpiącą już Spencer, która słodko pochrapywała.
Uśmiechnęłam się na jej widok, który wzbudził we mnie opiekuńcze odruchy, po
czym podeszłam do łóżka, i okryłam dziewczynę kocem. Dużo dzisiaj przeszła,
niech odpoczywa. Mimo późnej pory nie czułam się jeszcze senna, więc z nudów
włączyłam leżącego na biurku laptopa. Pomyślałam, że dawno nie zaglądałam na
twittera, więc zalogowałam się na stronę, i zaczęłam się po niej rozglądać.
Spojrzałam na światowe trendy. Moją uwagę przykuł szczególnie jeden.
#1DZaynCarAccident. Zmroziło mnie. Wiedziałam jednak, że nie należy panikować,
gdyż na tweeterze można spodziewać się wszystkiego, także takich głupich
żartów. Ludzie potrafią być podli. Postanowiłam, że po prostu zadzwonię do
Zayna. Nie obchodziło mnie, że jest już późno, musiałam upewnić się, że jest z
nim wszystko w porządku. Po naszym ostatnim spotkaniu, wbrew sobie zaczynałam
czuć do chłopaka coś więcej. Wiedziałam, że jestem tylko jedną z jego wielu
fanek, lecz moje tłumaczenia na nic nie zdały. Nie potrafiłam się przed tym ochronić.
Po kilku nie odebranych
połączeniach zaczęłam się poważnie martwić. Starałam się nie panikować. Abbey,
uspokój się, przecież Zayn pewnie sobie smacznie teraz śpi, i wyłączył telefon.
Wiedziałam jednak, że tej nocy nie zasnę, dopóki nie dowiem się, że wszystko
jest okej, nawet jeśli miałabym wyjść na idiotkę. Wtedy przypomniałam sobie o
Niall’u. Mogę przecież zadzwonić do niego, na pewno będzie wiedział co się
dzieje. Wybrałam numer chłopaka. Po kilku sygnałach usłyszałam jego głos:
- Abbey? Dlaczego nie śpisz?
- Niall? Hej. Właśnie weszłam na
twittera. Co się dzieje?
- Zayn miał wypadek.
- Boże. Co się stało? Gdzie on
teraz jest?
- Przewieźli go do szpitala,
teraz go operują.. – po głosie chłopaka wywnioskowałam, że głęboko to przeżywa.
- Jaki to szpital?
- Świętej Małgorzaty… Abbey…
- Zaraz tam będę. –
powiedziałam, po czym się rozłączyłam.
W biegu
nałożyłam bluzę, i chciałam już schodzić na dół. Przypomniałam sobie jednak o
śpiącej Spencer. Nie chciałam jej budzić, więc napisałam jej kartkę, którą
położyłam na stoliku przy łóżku. Nie chciałam, żeby się martwiła, kiedy
prawdopodobnie nie zastanie mnie tu rano.
Następnie zbiegłam po schodach
na dół, założyłam buty, i wybiegłam na ulicę. O tej porze znalezienie taksówki
w tej okolicy graniczyło z cudem, więc musiałam dostać się do szpitala o
własnych nogach. Szpital Św. Małgorzaty nie znajdował się daleko od domu
Spencer, więc zaczęłam biec w jego kierunku. Lata obijania się na lekcjach
wychowania fizycznego dawały o sobie znać. Mimo zadyszki kontynuowałam bieg.
Widziałam już zarys budynku. Był to ten sam szpital, w którym wylądowałam po
‘bliskim’ spotkaniu z Zaynem. Po chwili zdyszana wpadłam do korytarza
znajdującego się na parterze. Udałam się w kierunku recepcji. Spytałam się,
gdzie znajduje się pacjent o nazwisku Malik. Recepcjonistka rzuciła mi uważne
spojrzenie.
- Pani z rodziny?
- Noo… Nie.. Ale to ważne, musi
mi pani uwierzyć!
- W takim razie nie mogę pani
wpuścić.
Wtedy pojawiło się moje
‘wybawienie’, czyli Pani Collins, mama Spencer.
- Abbey? Co ty tutaj robisz
kochanie? – spytała zdziwiona kobieta na mój widok.
- Dzień dobry.. To znaczy dobry
wieczór pani Collins. Ja… Ja przyszłam do… Przyjaciela. Miał wypadek.
- Mój Boże. Emily, gdzie leży
jej znajomy? – kobieta zwróciła się do koleżanki.
- Pani Collins, nie powinnam
udzielać takich informacji… - wtedy pani z recepcji napotkała wzrok swojej
przełożonej. – 3 piętro, chirurgia, sala operacyjna.
- Dziękuję! – krzyknęłam i
pognałam w kierunku windy. Chirurgia. Modliłam się, żeby nie było to nic
poważnego.
Szybciej, szybciej! Winda
poruszała się jakby wolniej niż zwykle. Złośliwość rzeczy martwych. W końcu
drzwi otworzyły się, a ja znalazłam się na trzecim piętrze. Wiedziałam, gdzie
znajdują się sale operacyjne, gdy Ivie była młodsza miała otwarte złamanie
ręki. Pobiegłam w ich kierunku. Mój wzrok od razu napotkał czwórkę nastolatków
siedzących pod jedną z sal. Na odgłos moich kroków, podnieśli głowy.
- Abbey, przyszłaś. – powiedział
Niall, który wstał i szedł w moją stronę. Chłopak przytulił mnie bez słowa.
Wiedziałam, że on również potrzebuje teraz wsparcia.
- Niall. Co z Zaynem? –
spytałam.
- Na razie nie wiemy dużo…
Operują go. – odpowiedział Liam, który również wstał, i podszedł do mnie,
delikatnie mnie ściskając. Widać było, że równie mocno to przeżywa. Miał
zaczerwienione oczy.
- Trzymają go już tam 2 godziny!
Do jasnej cholery, mogli by powiedzieć co się dzieje! – wykrzyknął wzburzony
Harry. Najmłodszy członek zespołu nie przebierał w słowach., on również wziął
do siebie całą tą sytuację.
- Na razie musimy czekać. –
odezwał się cicho Louis, który siedział w kącie.
***
Wszyscy
odwróciliśmy głowy w stronę drzwi, z których wyszedł lekarz. Podniosłam się i
podeszłam w jego stronę, to samo zrobili chłopcy. Była już 3 nad ranem, i
wszyscy zmęczeni czekaniem nieco przysnęliśmy. Wiedziałam, że doktor zamierza
nam coś powiedzieć. Pytanie tylko, czy to co mieliśmy zaraz usłyszeć, miało nam
się spodobać, czy też nie.
Koniec rozdziału szóstego :D Dziękuję wszystkim, którzy czytają moje opowiadanie, dziękuję za wejścia, i przede wszystkim za te cudowne komentarze, dziękuję ♥ Uznałam, że było za słodko, i musiało się coś zdarzyć :D
Chciałabym polecić bloga mojej przyjaciółki, dopiero zaczyna, jest to opowiadanie o 1D, więc zapraszam :)
http://if-you-love-me-stay.blogspot.com/
I bloga mojej kolejnej przyjaciółki, Asi, tematyka trochę inna, ale i tak zapraszam! :D
http://evie-diary.blogspot.com/
I bloga mojej kolejnej przyjaciółki, Asi, tematyka trochę inna, ale i tak zapraszam! :D
http://evie-diary.blogspot.com/
Magda, xx